Craig Wright od lat twierdzi, że jest twórcą bitcoina i używał pseudonimu Satoshi Nakamoto. Jednak w trakcie procesu sądowego przeciwko niemu, Wright nie jest w stanie udowodnić swoich twierdzeń. Nie pamięta, komu wysyłał bitcoiny w przeszłości i nie potrafi wskazać konkretnych adresatów. Ponadto jego argumenty są pełne niespójności i luk w pamięci. Wszystko to sprawia, że Craig Wright traci wiarygodność i ma niewielkie szanse na wygraną w sądzie.
Craig Wright nie potrafi udowodnić, że jest twórcą bitcoina
Od wielu lat Craig Wright publicznie twierdzi, że to on jest prawdziwym twórcą bitcoina ukrywającym się pod pseudonimem Satoshi Nakamoto. Jednak podczas trwającego obecnie procesu sądowego przeciwko niemu, Wright nie jest w stanie przedstawić przekonujących dowodów na poparcie swoich zapewnień.
Wright został poddany intensywnemu przesłuchaniu i nie potrafił udzielić wiarygodnych odpowiedzi na szereg pytań dotyczących początków bitcoina oraz pierwszych transakcji tą kryptowalutą. Twierdził, że wysyłał bitcoiny setkom osób w przeszłości, ale nie był w stanie wymienić ani jednego konkretnego nazwiska poza sferą publiczną.
Ponadto Wright przyznał, że nie pamięta dokładnie wszystkich adresatów, do których trafiły historyczne transakcje w BTC z jego portfela. To wywołało poważne wątpliwości co do wiarygodności jego zeznań w oczach sędziów.
Wszystko to sprawia, że argumentacja Craiga Wrighta jest pełna niespójności, luk w pamięci i nie potwierdzonych faktów. Uniemożliwia mu to udowodnienie, że faktycznie był twórcą rewolucyjnej kryptowaluty bitcoin.
Kolejne wpadki Wrighta w sądzie
Kolejne dni przesłuchań tylko pogłębiły wątpliwości co do wiarygodności Craiga Wrighta. Nie potrafił on wyjaśnić szeregu nieścisłości i przedstawić przekonujących dowodów.
W pewnym momencie, gdy został zapytany o to, czy jego klucze prywatne do portfela z bitcoinami mogły zostać skradzione przez kogoś innego, odpowiedział bardzo emocjonalnie. Stwierdził, że jest to niemożliwe, a zarzuty pod jego adresem to "technobajdy" rzekomych ekspertów.
Jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że to właśnie Craig Wright zachowuje się jak oszust próbujący zbudować swoją opowieść na niepotwierdzonych przez fakty twierdzeniach i emocjonalnych unikach.
Craig Wright nie pamięta, komu wysyłał bitcoiny
Kolejnym poważnym problemem Craiga Wrighta okazały się ogromne luki w pamięci odnośnie przeszłych transakcji w bitcoinach, które rzekomo dokonywał jako Satoshi Nakamoto.
Przyznał on szczerze, że nie pamięta dzisiaj wszystkich adresatów, do których trafiły bitcoiny z jego pierwszego portfela. Twierdził, że przesyłał wówczas BTC do wielu osób posługujących się najczęściej pseudonimami, więc trudno mu dzisiaj zidentyfikować te transakcje.
To oczywiście budzi duże wątpliwości. Jeśli Craig Wright był faktycznie Satoshim Nakamoto i posiadał setki tysięcy bitcoinów z pierwszych bloków łańcucha, z pewnością zapamiętałby chociaż część ważniejszych adresatów. Tymczasem twierdzi, że pamięć go zawodzi.
Jego obrona jest słaba, a próby dyskredytacji biegłych świadczących przeciwko niemu nie przynoszą oczekiwanych rezultatów.
Biorąc pod uwagę wagę tych wydarzeń dla historii bitcoina i całego rynku kryptowalut, luki w pamięci Craiga Wrighta wydają się co najmniej dziwne. Może to świadczyć, że zmyśla on całą tę opowieść lub przynajmniej znacząco ją zniekształca.
Wątpliwości ekspertów
Również eksperci, na których powołuje się Craig Wright, nie potwierdzają w pełni jego wersji wydarzeń. Analitycy przyznają, że Wright faktycznie posiada dostęp do części portfela Satoshiego Nakamoto. Jednak nie ma pewności, czy zgromadził te środki legalnie, czy też mógł je pozyskać w nieuczciwy sposób.
Dodatkowo techniczne szczegóły przedstawione przez Wrighta również nie do końca się zgadzają z ustaleniami historyków bitcoina. To tylko pogłębia niepewność co do jego wiarygodności.
Craig Wright ma niewielkie szanse na wygraną w sądzie
Biorąc pod uwagę wszystkie wskazane wyżej wątpliwości, zeznania i argumenty Craiga Wrighta wydają się pozbawione solidnych dowodów i pełne nieścisłości.
Uniemożliwia mu to wiarygodne udowodnienie, że to właśnie on był geniuszem kryptografii ukrywającym się za pseudonimem Satoshi Nakamoto i prawdziwym twórcą bitcoina.
Dlatego, biorąc pod uwagę przebieg dotychczasowych przesłuchań, wydaje się, że Craig Wright ma niewielkie szanse na korzystny finał całej tej sprawy w sądzie. Jego pozycja jest coraz słabsza, a argumenty budzą poważne wątpliwości nawet wśród niektórych wcześniejszych sojuszników.
Ostateczny werdykt sędziów oczywiście pozostaje kwestią otwartą. Jednak większość obserwatorów nie spodziewa się, aby Craig Wright zdołał przekonać wymiar sprawiedliwości o swoich racjach bez zdecydowanie mocniejszych i niepodważalnych dowodów.
Tymczasem nic nie wskazuje na to, aby Wright dysponował jakimikolwiek dodatkowymi argumentami, które mógłby wyciągnąć w decydującym momencie procesu. Dlatego prawdopodobnie cała jego opowieść jako rzekomego twórcy bitcoina zmierza ku końcowi z niekorzystnym akcentem dla niego samego.
Co dalej z losem Craiga Wrighta?
Niezależnie od tego, jak zakończy się cała ta historia z prawnego punktu widzenia, już sam jej przebieg rzuca cień na wiarygodność i reputację Craiga Wrighta.
Nawet jeśli uniknie on dotkliwych konsekwencji ze strony wymiaru sprawiedliwości, to i tak stracił już sporą część zwolenników, którzy wcześniej dawali mu kredyt zaufania.
Być może sam Craig Wright faktycznie wierzy w prawdziwość głoszonej przez siebie wersji wydarzeń. Jednak dla obserwatorów z zewnątrz cała jego opowieść o byciu Satoshim Nakamoto wydaje się zwyczajnie niewiarygodna.
Podsumowanie
Od lat Craig Wright publicznie ogłasza, że to on jest prawdziwym twórcą bitcoina - geniuszem kryptografii ukrywającym się pod pseudonimem Satoshi Nakamoto. Jednak podczas trwającego obecnie procesu sądowego Wright nie potrafi przekonująco udowodnić, że faktycznie był wynalazcą tej rewolucyjnej kryptowaluty i stworzył system blockchain będący jej fundamentem.
Argumenty i zeznania Craiga Wrighta pełne są nieścisłości, luk w pamięci i trudnych do zaakceptowania twierdzeń. To poważnie podważa jego wiarygodność w oczach sędziów i opinii publicznej. Wydaje się, że szanse na korzystny finał sprawy sądowej dla Wrighta są znikome.